Archiwum listopad 2007


lis 14 2007 Budzi się we mnie nienawiść? ;(
Komentarze: 11

  Moje życie traci sens... Nie mam siły na nic ... Wierze że kiedyś uwierze w lepsze jutro... Że ten czas w moim życiu minie... Modle sie o to każdego dnia... Jestem tak bardzo słaba psychicznie :( co raz słabsza... Kiedys miałam jego... swojego "najlepszego przyjaciela" i jednocześnie ukochanego mężczyzne.... A teraz czuje sie tak jakby świat sie zawalił.... nie radze sobie...

Czy to możliwe że ludzie mogą sie tak zmienić? a może on poprostu nigdy mnie nie kochał.... Przez 3 lata żadnych osób trzecich... żadnych kłamstw...Tylko my i nasz mały cudowny świat.... Miedzy nami poważnie sie popsuło.... A on szuka ukojenia u swojej  byłej miłości z liceum.... po tym wszystkim co zrobił.... zamiast walczyc o mnie i moje zaufanie... poddał sie... :(

JA CHCE ODEJŚĆ Z TEGO ŚWIATA!!!

zdradzona2020 : :
lis 08 2007 Była to jedna z tych nocy... w których...
Komentarze: 3

 (...) "Na rozstaju dróg... stoi dobry Bóg... Ona wskaże mi drogę...."

 

Dziękuje wszystkim i pozdrawiam... może jeszcze kiedys sie odezwe :(( ?

lis 07 2007 Kolejny szok???Poprostu cios...
Komentarze: 4

 Nie ja poprostu nie podążam, ja poprostu nie wyrabiam!!! Nie rozumiem!!! stara sie, walczy, błaga o przebaczenie- jak można tak świetnie zagarć??? jak można tak dobrze udawać i robić komuś nadzieje na lepszy czas?!! po tym jak mnie zdradził , powiedział że za nic w świecie już ze mnie zrezygnuje ale ze wszystkiego gotów zrezygnowac jest dla mnie! Obiecał że wyjedzie ze mną do Wrocławia w czerwcu- bo wyjeżdżam na studia i do pracy. Powiedziałam mu że nie ma takiej opcji że ja tam on tu. A dziś poprostu huj bobmki strzelił! Mieliśmy juz plany! mieliśmy w przyszłym roku brać ślub i szukać mieszkania we Wrocławiu. A dziś? "On nie jest pewien czy może się poświęcić, bo tu może mieć lepszą prace" Rozumiecie????? Poprostu szok!!! tak mi powiedział kiedy juz odzyskałam nadzieje że zaczyna nam sie układac!!!

lis 07 2007 Kto kocha sercem... ten cierpi duszą ...
Komentarze: 5
Calaju - ja odchdziłam od niego już 3 razy po tym co się stało i za każdym razem wracałam bo nie mogłam wytrzymać z tęsknoty. Odeszłam  na tydzień , później na dwa.... i za każdym razem mówiłam że już nie wróce. Prosiłam żeby sie nie odzywał, ale cały czas walczył... Prosił żebym chociaż spróbowała wybaczyć ,dała mu kilka miesięcy na to żeby udowodnił jak bardzo tego żałuje a odeszła od niego dopiero kiedy nie wytrzymam napięcia dopiero po dłuższym czasie terapi..... Jednak to wszystko było silniejsze :( gdybym go nie kochała naprawde to pewnie nie czuła bym się tak skrzywdzona, umiałabym podejśc do tego bardziej na luzie. A ja chce dać mu szanse....Ale- Mój problem polega głównie na tym że obsesyjnie myśle o tej żmiji która sprowokowała całą tą sytuacje zadręczam się tym czy ktoś kto zdardza mimo zapewnień że kocha... CZY KOCHA NAPRAWDE :( jak w to wierzyć?? czy ty wybaczyłaś pocałunek i jestes z nim szcześliwa? nie żałujesz?... Pozdrawiam :***
lis 06 2007 Czekam na dalsze rady :( .... W oczekiwaniu...
Komentarze: 1

Wiem... wiem że nie tylko ja mam takie problemy i bywają gorsze... Ale jest mi tak trudno sie z tym pogodzić bo on mnie nigdy wcześniej nie zawiódł :( a tu nagle rzut na głęboką wode... Tak mi ciężko o tym przestać mysleć. Staramy sie byc  dalej  szczęśliwi. Nie wracamy juz do tego zeby nie wywoływać zbędnych emocji, aczkolwiek nie znaczy to że zmniejszył sie ból:( Czy z czymś takim naprawde da się nauczyć żyć po pewnym czasie? Teraz mimo jego wszelkich starań wątpie w jego słowo KOCHAM CIĘ... "Złamane skrzydełka" jesteś jedyna osobą która miała podobny problem i wyszła z tego...Podziwiam Cię że uporałaś sie tym i tak dzielnie z tym walczysz i tak mądrze podchodzisz do tego. Mi brakuje tej wiary :( nie znam recepty na uporanie się z tymi myślami... STARAM SIĘ. Wciąż go kocham... I mam "nadzieje" że z wzajemnością. Ale to tylko nadzieja :( nigdy wcześniej sie o to nie bałam... A czy teraz normalne będzie to że nasz związek bedzie opierał sie na moim ciągłym strachu...??? może to sie kiedyś zmieni ...

lis 05 2007 w podziękowaniu
Komentarze: 3

Kochani dziękuje wam za obiektywizm i ciepłe słowa. Widze że nie tylko ja doznałam bólu doświadczenia. Ale zazdroszcze wam tej wiary i pogody ducha. Mi jej teraz bardzo brakuje...

 Czy waszym zdaniem... osoba która w problemach ucieka się do takiego egozimu może naprawde KOCHAĆ? mimo jego starań ciepłych słów ja ciągle żyje w strachu i ogromnym bólu... Przeciez gdybym go nie kochała to nie cierpiałabym tak bardzo :( chcialam dodac ze od tego czasu minęły prawie 3 miesiące a mój ból  jest wciąż taki sam :(  jesteśmy zaręczeni... "ZŁAMANE SKRZYDŁA" skontaktuj się jeszcze,

POZDRAWIAM WSZYSTKICH BARDZO SERDECZNIE:**

 

lis 04 2007 Miłość uskrzydla...Uczy latać... Tylko...
Komentarze: 22

Mam na imię Maja. Mam 19 lat.  Życie pokarało mnie bardzo przykrym doświadczeniem z którym nie potrafie się sama uporać... jeśli przeczytacie tą notke, to błagam nie lekcewarzcie jej, wpiszcie sie do komentarzy, księgi gości, pomóżcie mi.... Napiszcie swoje opinie może wymieńcie sie "podobnymi doświadczeniami"... Bardzo na to licze :( Szukam pomocy wszędzie gdzie się da.

Od 3 lat mam / miałam chłopaka. (narzeczonego). Zaręczyliśmy się w kwietniu 2007 roku. Byliśmy wspaniałą parą - do czasu. Kochaliśmy się... To uczucie było tak czyste i tak płomienne że aż nasi znajomi i rodziny nie dowierzali że tak młodzi ludzie potrafią sie tak mocno kochać. Przeżyliśmy razem mnóstwo cudownych chwil... Byliśmy przez ten czas nie tylko "parą" ale i najlepszymi przyjaciółmi... Nigdy nie spedzalismy czasu osobno bo było nam z tym dobrze.... Żadnych tajemnic żadnych kryzysów... Kiedy go poznałam myślałam że złapałam Pana Boga za nogi... Było mi tak dobrze...  A nagle prawdziwy cios... Ogromny ból.... i wszystko straciło sens... Czułam sie tak jak by on umarł....

 Zaczęło się psuć... Pierwszy raz pojawiły się problemy i konflikty... Nie chce się bronić, ponieważ miałam w tym swój udział. Zrobiłam się nerwowa... impulsywna... swoje humory odbijałam na nim... Straciliśmy do siebie szacunek... (może nie w pełni) ale w nerwach z moich ust zdarzały się ostre przykre słowa... Nie wiem dlaczego tak sie działo... Miałam jakiś trudny okres... Czułam że on am tego dość i ja także miałam...

Ale kiedy zrozumiałam swój błąd... zrozumiałam  że powinnam zabrac go na nasz ulubiony romantyczny spacer w nasze ulubione miejsce... Poszłam do niego do pracy. Poprosiłam o rozmowe, tak bardzo ucieszył sie na mój widok... Byłam taka stęskniona...  Obiecałam mu że wieczorem pójdziemy na spacer i porozmawiamy o wszystkim co nas dręczy.... w jego oczach widziałam straszny smutek... nie spodziewał się pewnie tego że wyciągne ręke, bo wie że jestem osobą która z trudnością przyznaje się do błędów (upartą). Ale jednak wrażliwą.. oddaną... wierną i czułą...

Nadszedł upragniony wieczór. Zabrał mnie na spacer... Był bardzo zdenerwowny... Stanęliśmy na ulubionej polanie i nagle wtulił sie we mnie tak mocno... tak czule i szepnął z wielkim drżeniem... MUSZE CI COŚ POWIEDZIEĆ... Czułam ze stało sie cos strasznego bo nigdy wczesniej nie widziałam go tak zesresowanego... Nie wiem skąd takie olśnienie a u mnie ale odrazu zapytałam: Kochanie?? Co sie stało... co z nami... czy ty mnie zdradziłeś..." ... dlaczego nie patrzył mi w oczy.... Nie zaprzeczył... Zaczął płakać tak samo jak ja.... Wdpadłam w panike... nie dowierzałam że coś takiego mogło stać sie miedzy nami!!! wszyscy... ale nie on... nie mój ukochany.... Patrzyłam na niego z takim bólem...

Przyszedł do mnie tego samego wieczoru, płakał mówił  że chce byc ze mna szczery...CIERPIAŁAM! ale NIE SPAŁ Z NIĄ... Nie doszło miedzy nimi do seksu...  To była obca dziewczyna, zupełnie przyapdkowa... znajoma naszego kolegi. Dowiedziałam sie że w dzień naszej kłótni pili razem alkohol... Dużo alkoholu... I wtedy ona zaczęła go całować, odwzajemnił jej pocałunek i odwzajemnił jej DOTYKI... jednak kiedy chciała od niego czegoś więcej - opamiętał się... i odszedł od niej.... To był dla mnie prawdziwy cios...

Błagal walczył... wealczył o mnie, teraz ciągle przebywa ze mną... nie pije wogóle... Mówi że bardzo tego żałuje, że tez mu ciężko. Ale ja czuje miedzy nami taka wielką ogromną bariere :( brak zaufania... mój ból i lęk... Jest mi obcy... A byl tak bardzo bliski. Mam juz obsesje. Ciagle widze ich razem,.... wyobrażam sobie jak ją całował...  JAK MYŚLICIE - czy zdrade można NAPRAWDE wybaczyc??? czy to możliwe? czy tacy ludzie jak on naprawde sie zmieniają ?  skad moge wiedziec ze scenariusz sie nie powtórzy :(( POMOCY!!! jestem załamana... tak bardzo go kocham... chciałabym odejść zapomnieć... :(( ale nie potrafie... POMOCY...Marszczę brew