lis 06 2007

Czekam na dalsze rady :( .... W oczekiwaniu...


Komentarze: 1

Wiem... wiem że nie tylko ja mam takie problemy i bywają gorsze... Ale jest mi tak trudno sie z tym pogodzić bo on mnie nigdy wcześniej nie zawiódł :( a tu nagle rzut na głęboką wode... Tak mi ciężko o tym przestać mysleć. Staramy sie byc  dalej  szczęśliwi. Nie wracamy juz do tego zeby nie wywoływać zbędnych emocji, aczkolwiek nie znaczy to że zmniejszył sie ból:( Czy z czymś takim naprawde da się nauczyć żyć po pewnym czasie? Teraz mimo jego wszelkich starań wątpie w jego słowo KOCHAM CIĘ... "Złamane skrzydełka" jesteś jedyna osobą która miała podobny problem i wyszła z tego...Podziwiam Cię że uporałaś sie tym i tak dzielnie z tym walczysz i tak mądrze podchodzisz do tego. Mi brakuje tej wiary :( nie znam recepty na uporanie się z tymi myślami... STARAM SIĘ. Wciąż go kocham... I mam "nadzieje" że z wzajemnością. Ale to tylko nadzieja :( nigdy wcześniej sie o to nie bałam... A czy teraz normalne będzie to że nasz związek bedzie opierał sie na moim ciągłym strachu...??? może to sie kiedyś zmieni ...

06 listopada 2007, 21:09
dodałam już dość obszerny komentarz pod poprzednią notką, chcialam jednak nadmienic, ze da sie zyc, zalezy tylko kto i gdzie postawil sobie granice. Ja wybaczylam kiedys pocalunek i bylo to dla mnie trudne, dlatego jestem pewna ze zdrady "w pełni" nie umiałabym wybaczyć. Twoja sytuacja wydaje się być wypośrodkowana, dlatego Ci tak ciężko. Zadaj sobie to pytanie, czy granica którą wczesniej sobie wyobrazalas zostala przekroczona i czy to co przezywasz, to samoudręczanie się jest tego warte?

Dodaj komentarz